Takie jest życie. Wciąż się uczymy, poznajemy. Pakujemy się i wyjeżdżamy jeszcze zanim zdążymy się przyzwyczaić do otaczającego nas świata. Tłumimy w sobie uczucia, robimy tylko to, co "wypada". Boimy się ludzi. Nie zadajemy sobie trudu, by choć trochę ich zrozumieć. Mamy marzenia, Ale czy je realizujemy? Może rezygnujemy, uczymy się nie prosić o więcej, gdy widzimy, że On nas nie wysłuchujemy. Tracimy wiarę w miłość. Stajemy się zgorzkniali.
dlaczego ?